Wyniki

Starcia i zmagania ośmiorga łapserdaków spod ciemnej gwiazdy, o przeroście ambicji i możliwościach wciąż niewielkich, za to sercach czarnych i woli niezłomnej, oraz ich poszukiwaniach tajemniczego Kamienia, który los ich zmienić może!
Lub nie.

Wyniki:
VP BP

1. Zygfryd - KoM 59 45
2. Grom-Gil-Gorm - Varangur 48 44
3. Cisza - Abyssals 19 25
4. Czarci Chrust - Stalkers 15 30
5. Wanda - PsiOgry 13 21
6. Wronik Miedziodrap - Ratkins 12 16
7. Lord Mikael - Undead 11 27
8. Azrak - Abyssal Dwarfs 3 33


Stado Miedziodrapa - Ratkins




"Psssk
Psssk...

 Iść Iść!!
Duża siła, duża moc.
Zwiadowcy słyszeć u miękkich ludzi.
Kamień duża siła!
Kamień duża moc!!
Oni chcieć zawłaszczyć. Ukraść!!
Ale my pierwsi.
Szybko. Szybko.
Zabrać. Zabrać.
Posiąść. Posiąść.
Zabić. Zabić!!!"



Runda 4
Ratkins - 1150 pkt
  • Wronik Miedziodrap - Warlord Legendary, Ranne Nogi, SPD -2 (110)
  • Żelezcy - Schock Troops Legendary - Regiment (135)
  • Sinołapi - Brutes - Horde (200)
  • Wyrzutnik - Weapon Team (60)
  • Weapon Team (60)
  • Artilery - War Machine (90)
  • Artilery - War Machine (90)
  • Tunel Slaves - Horde (100)
  • Clawshots - Troop (125)
  • Warriors - Regiment (90)
  • Warriors - Regiment (90)
Aktualny PDF


Runda 3
PDF
Bitwa: S03E03 Miedziodrap vs Azrak


Runda 2
-Mówię wam, to szczurze bogi zesłały na nas swoje zastępy. To zemsta za tego szczurołapa co był u nas ze dwa roki temu. A śmy z innymi starszymi mówili, że szczury dużo nie psują, że żrą tylko tyle żeby przeżyć, żeby gniazd nie palić i dymem z piwnic nie wykurzać. I szczurze bogi wiedziały kiedy nas ukarać – w nasze najważniejsze święto….
-Pieprzysz dziadek! Toż to nie tylko szczury do nas przyszły. Umarli z mogił wstali! Przyjechali na gnijących koniach. To też twoje szczurze bogi?
-Młodyś! To i nie wiesz, że wcześniej nie takie rzeczy się w tych stronach działy, nie takie dziwa po ziemi latały. Chociaż przyznać wam muszę- takich wielgachnych szkodników to kurwa w caluteńkim życiu żem nie widział…
-E tam, bo to wieczność trwać będzie. Ja opowiem!
Zbiory były olbrzymie tego roku.  Już od kilu dni do naszej mieściny zjeżdżały wozy pełne pomarańczowych warzyw, kramarze rozstawiali stoły i przygotowywali się do wielkiego dnia handlowego, gdzie każdy od wieśniaka do szlachcica mógł zaopatrzyć się w dynie. Surowe, pieczone, przecierane, w cieście, formie placków, soku. Można było znaleźć kisiel dyniowy, budyń z dodatkiem dyni a nawet nalewkę na dyni … no wyobraźcie sobie – wszędzie kurwa dynie!

Świętowaliśmy już chyba trzeci dzień, nie pamiętam bo dyniowe piwo okazało się całkiem udane tego roku, kiedy wszystko wywróciło się do góry. Wracałem właśnie z wygódki kiedy przyleciał chłopak od Hamverów z rykiem, że od lasu idą jakieś śmierdzące klekoty. No nikt jako żywo o żadnych śmierdzących klekotach nie słyszał więc i temu wiary nie dał – no znaczy Ci co dali i poszli sprawdzić  co za klekoty, wrócili szczękając zębami, obesrani od góry do dołu i bełkotali o martwym ludzie. Popieprzyło ich zupełnie, pomyśleliśmy – zupełnie zdurnieli. Potem ktoś zaczął dzwonić dzwonkiem ratuszowym. Rozgardiasz zrobił się niemożebny. Baby i dzieciaki uciekały do chałup i karczmy. Inni co bardziej bojaźliwi pobiegli w stronę rzeki, co też nie było dobrym pomysłem jak się potem okazało. No mówię przecież, ze później … nie przerywaj! No! Na czym to ja? Aha. Tak. No to okazało się, że jak na linii lasu widać już było dokładnie, że idzie na nas siła zbrojnych zmarlaków to na mokradłach pojawiły się jeszcze większe dziwa. Pytasz czy są większe? Ano. Każdy widział, a jak nawet nie widział to słyszał, że jakiemuś zmarlakowi nie chce się leżeć w grobie jak panbu przykazał tylko się cholerniki odkopują i łażą, baby i dzieciaki straszą, krowom mleko psują… no ale takich wielkich myszy to w życiu nie widziałem. Nie durniu! Nie miały łokcia długości – były jak Ty czy ja, pięć i pół stopy .. i to nie na długość tylko wzwyż. Łaziło toto na dwóch nogach, z kijami w łapach! A co tam kijami! Tam była taka grupka co cała w metal zakuta była, z halabardami. No jak żem to zoczył to wziąłem nogi za pas…

-Mało brakowało – pomyślał Wronik. Okazało się, że umarli bladzi ludzie nie byli problemem. Co prawda zabić … lub dobić ich nie było łatwo, ale w ogólnym rozrachunku nie robili problemu. Byli wolni – baaardzo wolni. Problem stanowili sini na koniach … koń – dziwne określenie, które pamiętał niewiadomo skąd. Czuł jednak jakby miał z nim kiedyś styczność. Doznał wizji, że jedzie na grzbiecie konia, może nim w pewien sposób sterować, wpływać na jego zachowanie, jednocześnie pamiętał konie z innej perspektywy – biega po klepisku, widzi końskie nogi i brzuchy, uważa, żeby nie wbiec pod opuszczane kopyto. Ta myśl kazała mu się zatrzymać, pomyśleć o czymś co w jakiś sposób jest jego przeszłością ale jednocześnie zupełnie tego nie zna. Z zadumy wyrwał go jego pomocnik. Młody Skrillek Hałaśnik wszedł do piwnicy, w której Wronik założył czasowe lokum.
- Panie, przybył posłaniec z dołu – wydyszał ,
- Czytaj!
- Panie, wiadomość do pazurów własnych,
- Dobra, daj i znikaj,

Skrillek ukłonił się i wycofał na schody, po czym wybiegł na powierzchnię. Wronik odłożył czyszczony pistolet na stary stół i rozwinął pergamin. Było tam niewiele tekstu, napisany pośpiesznie mową zwykłą list nie spodobał się dowodzącemu szczurzemu stadu.
- Jeśli to list od Rady to traktują mnie jak cholernego służaka! Zwykła mowa jest dla niewolnych. On jest zaklinaczem, wyższą kastą, rządzicielem – jak nazywały ich służaki.
-Umiem w maszyny, umiem w duchy, nie mówi się do mnie jak do zwykłego szczura!

Wronik,
Rada jest bardzo zadowolona z Twoich postępów,
Posyłają Ci pomoc, przybędą dwa obroty po kurierze,
Korzystaj mądrze – to jedyna rzecz jaką otrzymasz od Rady w tym momencie,
Portal nie jest stabilny, nie wiemy czy przyjdzie nas więcej.
Skiir – kwatermistrz Rady.
- I na palące słońce, nie napisał co mi przyśle!? Jak planować w tych warunkach!? Mogliby być trochę bardziej przychylni, przeciez walczę tu o zupełnie nową krainę. Nasz stary świat już się nie liczy – teraz jestesmy tutaj. Walczymy w zupełnie nowym miejscu.

Okazało się, że wygrali. Umarłych udało się przegonić. Wronik tego nie pamiętał. Szarża sinego na koniu była ostatnim co sobie przypominał. Stracił świadomość, obudził się w klatce. Jego szczęście, że umarlaki nie potrafiły wiązać, wyswobodził się dość łatwo. Niestety podczas wiązania umarlaki przetrąciły mu nogę. Wiedział, ze jeśli czegoś nie wymyśli nie zdoła odkuśtykać na bezpieczną odległośc od karawany, którą wolno snuli się nieumarli. W ucieczce pomogli mu sami jego oprawcy. W pewnym momencie w ich szeregach podniósł się rozgardiasz. Dowodzący siny na koniu niechybnie odreagowywał niepowodzenia na swoich podwładnych. Przejechał przez kolumnę tłukąc po czaszkach mieczem. Taka sytuacja mogła się nie powtórzyć. Wronik otworzył klatkę, zeskoczył z wózka i pokuśtykał w najbliższe zarośla. Tam poczekał do zmroku i ruszył w drogę powrotną wywąchując trop zostawiony przez nadgniłych żołnierzy. Chociaż od bitwy minęło zaledwie kilka godzin, droga powrotna zajęła mu całą noc. Do misteczka dotarł o świcie. Tam czekała na niego kolejna niespodzianka – informacja o zwycięstwie nad wojskami nieumarłych były widoczne na dłoni. Zagonieni batami do pracy niewolni piętrzyli stosy ze szczurzych trucheł i nadgniłych szczątków ludzkich. Żeleźcy pilnowali schwytaną grupkę okolicznej ludności. Poganiacze próbowali ujarzmić trzy szczurogry, które zakute w łańcuchy miotały się na pełnej niedawno dyń scenie….
-Będzie dobrze  - pomyślał, wchodząc między swoich i rozdając nowe rozkazy…
PDF
Bitwa: S02E01: Czarci Chrust vs Miedziodrap

Runda 1

Przedstawię ci odzyskane zapiski z dziennika osoby nazywającej się Lord Wronik Miedziodrap - tutaj mogę się mylić – o ile „Lexicon litteris et sermone et de abyssis” Eschera, zawierał tabele leksykologii i leksykografii ‘z głębin’, to ciężko zastosować je do nazw własnych. Mój przyjaciel i mentor Ianus twierdzi, że znak zapisany w taki sposób może być także interpretowany jako Vronik lub Vroniaek. Druga część także budzi pewne wątpliwości – jeśli weźmiemy pod uwagę rozwinięcie ludu, który wykonał zapiski i w ogóle stworzył własne pismo – może to oznaczać miedziorytnika lub metalurga. Rękopis wielokrotnie zawiera powtarzające się symbole głowy szczura. Musi być to jakiś symbol religijny lub frakcyjny … ze szczątków zapisków wynika, ze ci ludzie uważają się za szczury, między innymi dlatego został miedziodrap… (Ianus wspominał, żeby nie zamieszczać tego w ostatecznym opracowaniu, twierdzi, ze na pewno nie przetłumaczyłem tego poprawnie – odniesienie do ogona musi być jakimś zwrotem, którego nie rozumiem)…

Wpis 1.
Głupi ludzie z wysp. Trzeci raz próbowali  odebrać kopalnie. Praca przebiega pomyślnie. Dużo rud metali, dużo węgla, kawerny dobre do budowy i pracy(dalej nieczytelne).

Wpis 2.
Dawno nie było zielonej rudy (tego też nie jestem pewien, znak zawiera dużo informacji, z jego kształtu wynika, że jest bardzo dla nich ważny a jednocześnie im podległy, jakby mówili o sile roboczej albo jakimś surowcu). Maszyny ruszą ale konstrukcja (jestem pewien, że chodzi o astrolabium – Ianus mówi, że nie możliwe aby ktoś posługujący się pismem wręcz obrazkowym budował astrolabium – może uda mi się wydać jakieś sprostowanie – nie będę przeciwstawiał się Ianusowi) bez dusz nie będzie działała… (dalej wyblakłe).

Wpis 3.
Ruszam na zimny kraniec. Ludzie z wysp znowu przybywają. Trzeba głębiej po zielony kamień (wygląda na to, że to faktycznie może być jakiś metalurg – może jubiler)…

Wpis 4.
…Jedno małe serce gotowe. Do obudzenia dzwonu potrzebne tuzin razy większe. Nie ma rud. Ruszamy na zimny kraniec …(myślę, że chodzi o północ)...

Wpis 5.
…Nie, nie. Źle, Źle. Kanały płytko, dużo wody. Dużo niewolników straconych. Nowe kanały na kraniec światła i kraniec nocy (czy może chodzić o wschód i zachód??, te zapiski nie są bardzo stare)…

Wpis 6.
…Znalaźca, Wronik znalaźca! Stare kanały dobre. Mało zawalonych. Dużo kanałów w ludzkie miasta. (jestem pewien, że to prawidłowe tłumaczenie, trzy dni nie spałem, wpatrywałem się w te kreseczki, trójkąty i inne znaczki – wygląda na to, ze Ci ludzie przemieszczają się kanałami, jakby zamiast traktów używali tuneli … nic z tego nie rozumiem)…

P.S. Ianus opowiedział komuś o moich badaniach. Był dziś u mnie dziwny człowiek. Zachudzona twarz o szczurzej aparycji, niewielkie ruchliwe oczka i długie wąskie palce zakończone żółtymi długimi paznokciami – wyglądał jak szczur w ludzkiej skórze. Usilnie chciał dowiedzieć się nad czym pracuję – odprawiłem go z kwitkiem. Ianus mówił, że taka praca może wzbudzić zainteresowanie, w końcu nie codziennie ktoś zaczyna tłumaczyć tak starożytne skrypty. Wcale mnie nie uspokoił.

Wpis 7.
…Czujki przybyły. Miasta dobre do wzięcia. Ciągniemy do stolicy. Na drodze kilka przeszkód – potrzebne maszyny…

Wpis 8.
…Konstrukcja ożyła. Kulomówcy mówią, że do stolicy krótko na szczurzy ogon. Na zimnym krańcu coś mocnego. Inni ludzie też to wiedzą. Uruchomiliśmy konstrukcję zbyt późno.  Lordowie niezadowoleni. (a więc mają jakaś grupę przywódczą)…

P.S. Czuję się śledzony. Ianus mówi, że popadam w paranoję, że powinienem gdzieś wyjechać, zabawić się, pójść do zamtuzu. Pójdę jak skończę, nie mogę przecież przerwać pracy w tej chwili.

Wpis 9.
Musimy zdobyć kamień. Wielki dzwon potrzebuje serca. Wtedy wszystko nasze.
Do stolicy tylko w ciemności po górnej krainie. Tunele zbyt zawalone. Za mało czasu by kopać. Dzwon musi być cały. Wiem to, wierzę w to. Jak tylko zdobędziemy kamień wszyscy zobaczą, wszyscy usłyszą…

P.S. Dziś miałem sen. Murowany kanał, smród, Światło pochodni pełgające po czerwonych, brudnych cegłach. Na rozstaju kanałów przygarbiona postać. Patrzy na mnie czerwonymi ślepiami i wyciąga rękę z zakrzywionym, szponiastym palcem. Wsparta na lasce z delikatnie błyszczącym zielonym kamieniem, odwraca się i znika w ciemnościach. Chociaż nic nie mówi, wiem, ze powinienem iść za nią … muszę iść za nią. Potem pisk, odgłosy nagich stóp na kamiennej podłodze, drapanie pazurów o mur a potem ciemność …

Wpis 10.
Kulomówcy mi go pokazali. Jest piękny. Brakuje mu tylko duszy, brakuje tylko kamienia aby przerodzić dzwon w nasze zwycięstwo. (muszę przyznać, ze niewiele już z tego rozumiem, budują dzwon ale potrzebują jakiegoś kamienia żeby go uruchomić? Dla odpowiedniego dźwięku? Zwycięstwo? Czy chodzi o jakiś wyścig, zakład, zamówienie specjalne? – chciałem zapytać Ianusa, ale chyba gdzieś wyjechał. To dziwne, bo zawsze informował kiedy wybierał się w podróż.)  Dużo kanałów, dużo nowych wyjść. Ludzkie miasta blisko, nawet nad głową.
P.S. Kanały – ten sen się powtarza. Chyba faktycznie wariuję od czytania o grupie wariatów mieszkających pod ziemią. To niedorzeczne. Minął tydzień a Ianus nie dał znaku życia … może coś się stało?

Wpis 11.
Musimy wyjść w górę, zbiorę małą grupę. Poszukamy kamienia sami. Kulomówcy nie są w stanie pomóc bardziej… Moje rzeczy wezmą bladzi wysocy. Dadzą radę przenieść wszystko do stolicy niepostrzeżeni. Gromadzę grupę, która sprzeciwi się radzie. Pójdziemy szukać dzwonu i kamienia do duszy….
Tutaj kończy się pierwszy zwój. Jest ich jeszcze pięć, mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się przetłumaczyć wszystkie. Zwój zapieczętowany został (według opisu znalazców) w obwolucie ze skóry i zalakowany pieczęcią z symbolem szczurzej głowy w kole zębatym (to musieli być jacyś rzemieślnicy).
Drugi zwój jest starszy, to już nie jest dziennik. Napisany został jakimś innym pismem. Co prawda nadal składa się z takich samych symboli ale nawet pobieżnie więcej z niego rozumiem. Jest tu napisane, ze pochodzą od Bharzaka. (dokładnie, że zostali przez niego stworzeni – to może być jakieś wyrażenie w ich języku). Układ znaków jest jakby ludzki  - tworzy płynniejsze zdania, dostrzegam coś w rodzaju rytmu, jakby poezji. Z tekstu wynika, ze powstali w wyniku jakiegoś wydarzenia. Nasuwa mi się skojarzenie z eksperymentem, ale nie będę bronił tej teorii – jeszcze nie znam tego pisma dość dobrze, z resztą bez podstaw antropologicznych analiza będzie bardzo trudna. Jest tam też wzmianka o zielonej rudzie, jakby dostali zieloną rudę jako nagrodę za wszystko co wycierpieli w czasie swego powstania i istnienia. Nie rozumiem – musze skontaktować się jak najszybciej z Ianusem, może on będzie wiedział. W końcu praktykował pod okiem samego Eschera, który o tej mowie wiedział chyba wszystko.

P.S. Sen się zmienił, leżałem w łóżku, stali nade mną. Wysocy, chudzi i jeden zakapturzony, zgarbiony. Powiedzieli, żebym szedł z nimi, póki nie jest za późno .. pamiętam, ze jakby świadomy kazałem im iść do otchłani.

Mitras, jeśli ten list do Ciebie dotrze, znaczy, ze czułem się zagrożony. Mam nadzieję, ze nie ściągnę na Ciebie żadnego problemu. Zachowaj to, jeśli wszystko się ułoży, zgłoszę się do Ciebie.. jeśli nie to odszukaj Ianusa i przekaż mu moje notatki Zaklinam. Cię – nie mów o tym nikomu.
Stoją przed moim domem. Poznaję ich. Ci sami co we śnie. Wysocy o szczurzych twarzach
Obserwują mnie.

Przyjdą… wiem, że przyjdą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz